Ocena ryzyka samobójstwa, czy to w warunkach ambulatoryjnych, czy stacjonarnych jest zadaniem trudnym i wywołującym całkiem spory niepokój nawet wśród doświadczonych specjalistów.
Kiedyś zagadnienie samobójstwa było tematem tabu i było kojarzone głównie z czynnikami psychopatologicznymi, a przynajmniej takie odnosiło się wrażenie przeglądając literaturę i rozmawiając z ludźmi jeszcze kilkanaście lat temu. Wyglądało jak gdyby inne uwarunkowania nie odgrywały w decyzji człowieka, chcącego zakończyć swoje życie, większej roli. Tymczasem, podczas porządnej oceny ryzyka samobójstwa, należy się również skupić na społecznych i środowiskowych przyczynach decyzji człowieka o odebraniu sobie życia.

Bardzo często bywa, że ludzie odbierający sobie życie nie mieli zdiagnozowanej choroby ani zaburzeń natury psychicznej. Coś jednak w ich środowisku, czy w tym jak patrzyli na świat, popchnęło ich do tak drastycznego kroku jakim jest samobójstwo.
Na codzień pracuję na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w specjalistycznym zespole psychiatrycznym, gdzie moim głównym zadaniem jest wywiad kliniczny i ocena ryzyka samobójstwa pacjentów po próbach samobójczych, samookaleczeniach lub tych znajdujących się na skraju kryzysu psychicznego.
Podzielę się więc z Wami schematem pytań, jaki na co dzień używam w pracy przy ocenie ryzyka samobójstwa.
Będzie to raczej kieszonkowa wersja tego zagadnienia, jako że jest mnóstwo specjalistycznej literatury na ten temat, do której można sięgnąć.
Skupię się tu raczej na pytaniach, które zadaje się klientom podczas tego procesu aby lepiej oszacować ich plany, intencje, czynniki ryzyka, jak i również czynniki wsparcia „chroniące” ich przed odebraniem sobie życia.
Ja w swojej praktyce zostawiam ocenę ryzyka samobójstwa na koniec wstępnego wywiadu klinicznego, głównie dlatego, że w tym momencie zazwyczaj mam już z klientem dobry kontakt i jest on, w większości przypadków, bardziej otwarty i szczery w odniesieniu do tematu samobójstwa.
Po pierwsze należy ustalić o jakim ryzyku mówimy i nie należy się obawiać poruszenia tego tematu z klientem.
W tym wpisie skupimy się na ludziach z pełną zdolnością umysłową, doświadczających myśli samobójczych o średnim nasileniu.
Często słyszy się o przeświadczeniu, że nie należy pytać człowieka czy zmaga się z myślami samobójczymi, z lęku przed „podsunięciem mu pomysłu”. Nie bójmy się tego, najgorsze co może się stać to jest to, że ktoś się nie przyzna, co w zamian spowoduje, że nasza interwencja będzie nieadekwatna – tego nie chcemy.
Na pewno jednak nasze pytanie nie przyczyni się w żaden sposób do późniejszych decyzji danego człowieka o odebraniu sobie życia.
Mamy tu olbrzymią nadzieję, że kiedy kogoś zapytamy, to ten ktoś nam szczerze odpowie. Jest to niesamowicie trudne, szczególnie dla ludzi, którzy wcześniej nie mieli kontaktu ze specjalistą.
Po ustaleniu, że dana osoba zmaga się z myślą o odebraniu sobie życia nadchodzi czas na bardziej konkretne pytania.
Zazwyczaj następnymi pytaniami, które zadaję są:
- od jak dawna miewasz takie myśli,
- jak często one się pojawiają,
- w jakich sytuacjach się pojawiają,
- jak długo trwają,
- czy zastanawiałeś się nad sposobem w jaki odebrałbyś sobie życie,
- jak silne są te myśli, co z nimi robisz,
- czy masz plan na odebranie sobie życia.

W następnej kolejności pytam:
- czy w przeszłości próbowałeś/próbowałaś odebrać sobie życie,
- jeśli tak, to co Cię do tego sprowokowało (w jakim to było kontekście),
- co było Twoją intencją (warto pamiętać, że nie każda osoba, która „próbowała” odebrać sobie życie miała intencję śmierci)
- czy byłeś pod wpływem alkoholu bądź innych substancji,
- jaki sposób wybrałeś,
- czy była to próba zaplanowana czy raczej akt impulsywny,
- czy komuś o niej powiedziałeś, i jeśli tak to w jakim celu,
- jakie były konsekwencje/następstwa twojej próby samobójczej (czy potrzebna była pomoc medyczna),
- czy masz plan/intencje zrobić to jeszcze raz,
- dlaczego tak bądź dlaczego nie,
- czy zauważasz jakiś schemat w swoim działaniu.
Jeśli odpowiedź pacjenta na pytanie „czy planujesz ponownie spróbować odebrać sobie życie” jest „nie”, to cieszę się razem z nim.
Jednak aby dobitnie zamknąć ten temat ja dodatkowo pytam:
- co musiałoby się stać abyś ponownie targnął/targnęła się na swoje życie.
Nie jest to w żadnym razie pytanie lekceważące czy też zachęcające. Dzięki temu pytaniu mogę lepiej poznać system wartości człowieka, z którym rozmawiam i ocenić, jak bliska lub jak odległa może być dla niego kolejna próba samobójcza.
Jeśli na przykład pracuję z kobietą, której mąż jest nieuleczalnie chory i zostało mu kilka miesięcy życia to słysząc, że ona nie wyobraża sobie życia bez męża i jego śmierć najpewniej będzie oznaczała jej śmierć – tutaj zapala się czerwone światło.
Znaczyć to może, że ta kobieta będzie potrzebowała wzmożonego wsparcia emocjonalnego po śmierci męża, gdyż w tym okresie będzie bardziej narażona na działania impulsywne. Tu jednak wkraczamy w kwestie określonych interwencji i profilaktyki co będzie odrębnym tematem na artykuł.
Jeśli natomiast odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”, ja zdecydowanie będę „drążyć” aby dowiedzieć się więcej.
Niektórzy ludzie traktują część z prezentowanych poniżej pytań jako pewnego rodzaju atak na ich osobę. Chcę jednak zapewnić, że zadając te pytania specjaliści mają tylko i wyłącznie na uwadze dobro pacjenta.
Miałam wiele przypadków, gdzie moi pacjenci w trakcie tej rozmowy sami zauważyli pewne schematy w swoich zachowaniach i byli w stanie zidentyfikować sytuacje, w których są bardziej podatni/narażeni na próby samobójcze.
A pytaniami, które zawsze zadaję są:
- co Cię powstrzymuje przed odebraniem sobie życia,
- czy jest coś na co czekasz/masz nadzieję,
- co możesz zrobić aby zminimalizować/wygłuszyć te/myśli lub plany
- co Twoi bliscy mogą zrobić aby Cie wesprzeć,
- czy jest coś, co odpowiednie serwisy/organizacje mogą zrobić aby Ci pomóc.
Dzięki tym pytaniom badam nastawienie pacjenta, jego nadzieje, oczekiwania oraz gotowość to wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i dalsze działania.
Sam fakt, że klient mówi mi o swoich zamiarach uważam za poszukiwanie pomocy, bo nie wszystkim przychodzi to z łatwością.

Po wstępnej ocenie ryzyka zazwyczaj ustalany jest „plan wsparcia” zawierający różnego rodzaju interwencje i angażujący różne osoby, czy organizacje. Jest to plan ustalany z pacjentam a nie za niego, tak więc zawsze zachęcam do zadawania pytań i szczerej rozmowy.
W mojej praktyce zalecenie pobytu w szpitalu psychiatrycznym jest ostatnią opcją bo wierzę, że pacjenci szybciej dochodzą do siebie we własnych domach i z bliskimi osobami. Czasami jednak krótki pobyt w szpitalu jest nieunikniony aby lekarze mogli lepiej przyjrzeć się objawom, przedstawić różne możliwości terapeutyczne i zaproponować najlepsze opcje dalszego leczenia.
Jak wspomniałam, jest to mój schemat oceny ryzyka samobójstwa w takiej małej pigułce i mam nadzieję, że będzie on dla niektórych z Was przydatny. Jak się również domyślacie pytania można zmieniać i dostosowywać indywidualnie.
Zapraszam również do komentowania. Chętnie również usłyszę o Waszych doświadczeniach w tym temacie.
Pozdrawiam
Zuzanna